Andrzej zrobił właśnie jedną z lepszych „Lorelei”. Byłem świadkiem pierwszego odsłuchu i od razu zakochałem się w jej dźwięku. Zauroczyła mnie przede wszystkim niewymuszona  naturalność odtwarzanego nagrania – idealne odwzorowanie barwy instrumentów i właściwej im dynamiki. Słuchałem znanych mi płyt z prawdziwym wzruszeniem. Możliwe, że taki efekt przyniosła zmiana odwracacza fazy na niestosowaną wcześniej w tej pozycji radziecką lampę, ale nawet nie chciałem robić eksperymentów, żeby znaleźć wyjaśnienie, po prostu słuchałem muzyki.

 

Tekst i foto W. Korpacz)

 
..